Styczniowy spacer
Stempluję stopami dziewiczą biel drogi
zastygłej pod śniegu puchową pierzyną
prowadzi w pól bezmiar styczniowo
złowrogi
tam wszelki ślad życia zamarzł gdzieś
zaginął
Śnieżnymi miotłami wyrównał wiatr miedze
i z chłodem doskoczył, chcąc przeszyć do
kości
rękawem się wciskał, próbował kołnierzem
lecz sparzył o serce, płonące z miłości
Jeszcze ostrzem mrozu pociąć chciał mi
usta
wycisnąć łzę z oczu, zamrozić na rzęsach
nagle znikł w zamieci, szybko niczym
mustang
jak tylko szepnąłem jej imię - Agnieszka
Komentarze (21)
śliczny wiersz ;))
Styczniowy spacer jest wskazany po świątecznej
bezczynności, nie tylko hartuje lecz usprawnia kości.
Rzadko spotykam tak piękne wiersze, świetnie
poprowadzone i z kapitalną puentą. Czysta przyjemność
czytania.
magiczny wiersz , pięknie zobrazowany i otulony w
miłość...... pozrawiam
Ładny taki jakby w starym stylu wiersz. Tym bardziej,
ze za oknem pruszy*+!!!
:) Hej, jaki snieżny a zarazem cieplutki wiersz. Z
ukłonami :)
Jaka jest moc stwórcza ciepła, co w nas drzemie,
że zimno odchodzi, chociaż wkoło zima!
Myśli tak gorące, głowa pełna marzeń
sprawia, że się chłody z radością przetrzyma.