ŚWIADOMOŚĆ
Smutne miała oczy i nie pytałem czego...
Jak w lustrze malowały się tęczą mysli
i milczałem nie wiem dlaczego...
Nie wiedziałem co mam powiedzieć.
To koniec już dobrze,a może będzie
lepiej
wystarczyło jedynie podać rękę nie wiem czy
jej ulżyło...
Ten przeklęty pisk opon słyszysz...
powtarzała do siebie...
to jakiś obłęd pomyślałem...
Nie wiedzieć czego, czułem że to mnie
porusza.
Smutne miała oczy,nie wiedziałem jeszcze
w tedy że to ją przytłacza,
za późno do mnie dotarło, a może
nie dpuszczałem do siebie tych myśli...
Takie szkliste zrobiły się... i mętne...
Jak u dziecka co zabrano mu zabawkę...
Myślałem że będzie płakać...
Może powinienem z nią być, odprowadzić
ją
na miejsce pod rękę,
ale ja poszedłem, jak zwykle nie wiedziałem
co dalej...
Zapamiętałem te smutne oczy...
Do dziś gdy patrzę w lustro, przypominam
sobie
jak umarła moja ŚWIADOMOŚĆ!
Komentarze (3)
ciekawa metaforyczna forma.pozdrawiam
nie każdy umie swoje miejsce odnaleźć i nawet
zauważyć z różnych przyczyn ale miejsce jedyne to
zawsze świadomość własnego życia lub też inaczej
człowieczeństwa Dobry wiersz Brawo! Pozdrowienia
Ach! My faceci czasem nie porafimy sie dobrze znalezc
w takich sytuacjach i dlatego milczymy. Wiersz + !