Święty spokój
Był nieziemsko spokojny
Nieludzko - to najlepsze słowo
Nikt nie potrafił go zdenerwować
Nikt nie próbował
Ale to pozory
Przez setki lat
Wszystko się odkładało
Aż w końcu emocje doszły do głosu
Trafił na jakąś wojnę
Bezsensowną - nikt nie wiedział o co
To go doprowadziło do szału
Dał ujścia wampirzej naturze
Kaleczył i zabijał
Niektórym spijał krew
Opróżniał ich jak butelki
Byli dla niego jak wino
Ale odkrył, że moc zwiększają
Krew dawała mu energię
większą niż posiadał
mógł zniszczyć obie armie
Walczył przez chwilę ze sobą
Pracował na opinię
Zabijał swych braci
Teraz miał wszystko zepsuć?
Los nim rządził
Nie dał wybrać
Był tyko narzędziem
Co z tego, że potężnym
To była rzeź -
masakra o jakiej świat nie słyszał
Ale jak się potem okazało
wyszło mu to na dobre
I nie w tym rzecz
że miał spokój
zapewniony na kilkaset lat
Było jeszcze coś
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.