SZCZĘŚCIARZ
Zbyt cichy był, zbyt mało chciał
los sobie z niego zadrwił:
podsunął mu dziewczynę-szał
o rozszalałej wyobraźni
Nie wierzył jej, nie ufał słowom
uciekał od zapewnień
gdy przez telefon czytała mu
te słowa starej przepowiedni:
"kiedy zabraknie ci już wiary,
gdy już w nadzieje swoje zwątpisz,
przestaniesz szukać pary,
szczęścia wielkiego dostąpisz..."
Jej list za listem gonił go
nękały ciągłe telefony
jak głuchy był, okoniem stał
niepewny jakby, przestraszony
Aż wreszcie raz nie mogąc dotrzeć
do jego serca ni rozumu,
postanowiła rzucić mu
wyznanie w środku tłumu
Na wielkim placu pośród drzew
złapała go za ręce
i wykrzyczała z całych sił:
"Kocham cię!" i nic więcej
Nie mogła więcej nic powiedzieć,
bo stał jak skamieniały,
lecz dziwnym trafem usta do ust
przylgnęły i całowały
Pamiętaj o tej opowiastce
stojąc samotnie na korytarzu,
bo może ONA gdzieś tam już jest
rozejrzyj się... szczęściarzu
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.