Szczęście to przeszłość...
To ciemne noce, rodzą tą atmosferę
pierwsze krople potu pojawiają się na jej
ciele
pot, tu jak nigdzie ma swą wymowę
dwa ciała blisko siebie, póki co
anonimowe.
Anonimowe nie przez przypadek losu
Nieznane nikomu a na pewno nieznane w ten
sposób
miłośći, nie ma bardziej wiarygodnej
udowadniają to zrzucając szybkim ruchem
spodnie
język jego jak strumień kręty
płynął po jej ciele odkrywając wszystkie
sekrety
maniery od zawsze mu były znane
pamiętam, jaki był gdy zostawiał na kartce
atrament
pewny siebie, jak gdyby znał innych
do ujarzmienia tej bogini wystarczył mu
instynkt
do ujarzmienia, juz dawno to zrobił
po ostatnim westchnięciu gdy rozłożyła
nogi.
Wiedzial dobrze, co to znów oznacza
nie musial czekać długo by zaczęła
płakać.
jedyne na co czekał uciekło daleko
teraz jest sam, jak zawsze, szczęście to
znów przeszłość.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.