A szemrzące wodospady...
Skłony nocnych gwiazd delikatnie
szepcą...
Obrazem zapachowym rąk, drżą jak motyle.
Odwracam się w stronę dźwięku szkła...
To tylko cisza migocze na wstecznym co
chwile.
Noc, tak pięknie chyli się ku końcowi...
Ostatnie koło sterownicze na niebie
przemierzy.
Zmęczonym snem na poduszce się położę...
Jutro, jak zwykle, czas wszystko
odmierzy.
Zasłuchana w szemrzące wodospady snów
...
Milknie wokół odgłos codziennych rogów.
Nie będę padać na łzawe kolana
nicości...
Gdy miłość może wyniszczyć moich wrogów.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.