taka mała dziewczynka...
taka mała dziewczynka
spała samotnie, w szpitalu
nie było mamy, nie było taty
tak wiele pragnęła dać światu!
gdy brałam ją na ręce
widziałam TO w jej oczach
to odrzucone dziecko!
i teraz mej duszy nielekko
rozrzewniała mnie słodka jej minka
taki uśmiech niemowlęcia kochany
głód miłości w jej oczach porażał
błagam o cud! niech się zdarzy...
błagam o miłość!
dla dziecka małego!
cisza mnie słyszy...
nie chcę słyszeć ciszy!
tego dzieciątka nigdy nie zapomnę
tak bardzo podobne jest do mnie
z sercem otwartym, wszystko z siebie da
gdzie rodzice? komu swą miłość ma dać?
w tym świecie okrutnym, obłudnym
żywot bedzie miała bardzo trudny
gdzie mam i tata? jak kochają?
miłości dla córeczki nie mają?
ja ją kocham...
przez dni parę mogę...
a potem?
serce moje czuje trwogę!
ja do domu
a ona w szpitalu zostaje
ale nie zapomnę
serca małego niestrudzonego
tak bardzo chorobą zmęczonego
tylko...
co ja z siebie jej daję?
ja wychodzę...
ona zostaje...
Komentarze (1)
dajesz jej miłośc i cieplo które najbardziej jest
potrzebne...piekny wzruszajacy wiersz..SNR 2008 :)