Teraz już nie szaleję
Sporo o tym myślałem,
Nawet weszło mi w krew.
Pierwszy raz zaszalałem,
Nim poczułem zła zew.
Łatwa była wygrana,
Forsa szybciej zliczona.
Jak na tacy podana,
Jak poznana już strona.
Zachłysnąłem się kęsem,
Smakowity od zaraz.
Wilk pożywia się mięsem,
Pożyteczna z nas para.
W samotności mam branie,
W tłumie padam jak ścięty.
Wolę jednak być draniem,
Niż zawisnąć jak święty.
Teraz już nie szaleję,
Krwi ubyło mi z ciała.
Wolność przecież istnieje,
Taka chwila wspaniała.
Kiedyś się nią zabawię,
Płuca wolność rozsadzi.
Szczęście sobie tym sprawię,
Wy zaś możecie udławić…
Komentarze (1)
Ja zawsze nie mam brań, może zarzucę wędkę do
akwarium i branie się pojawi