The Lady of Shalott
Strach może dopaść nas wszędzie...
W dusznym, zamkniętym pokoju
Dwanaście uderzeń zegara
W ponurym, północnym nastroju
Do życia budzi się mara
Nieświadom niczego śmiertelnik
W przepastnym, staruśkim fotelu
Śni koszmar co rychło się spełni
A prawdę pozna niewielu
O nieszczęsny, snem zmożony
Jakże czasu zostało Ci mało
Wnet zostaniesz ukąszony
Nadchodzi The Lady of Shalott
Przez lata tylko w lustra odbiciu
Więziona w murach wysokiej wieży
Czerpała prawdę o świecie, o życiu
Czekając na swoich rycerzy
A teraz z owego lustra zstępuje
Nagie jej stopy kroczą po dywanie
Wnet śpiący na szyi poczuje
Czym że Twoje pożądnie
Twe usta chylą się do pocałunku
Lodowate tchnienie marszczy jego brew
Już dla śpiącego nie ma ratunku
Na Twe nagie piersi tryska jego krew
A gdy jego dłoni drganie ustaje
I cały fotel w szkarłacie tonie
Choć umarłemu to nie przystaje
Zdaje uśmiechać się do niej
A ona powraca
Krwawe ślady wiodą do zwierciadła
W nim już tylko świtu odbicie
The Lady of Shalott upadła
I tak odbiera skradzione jej życie
Na motywach opowiadania Grahama Mastertona "Wizerunek zła" z cyklu Festiwal strachu
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.