O ToBie...
Siedzę na brzegu...
Wsłuchując się w fal szum,
Myślę o tym co się zdarzyło,
Co dawno było...
Deszcz pada,
Łza z oka i głowa na rękę opada.
Cała rozmyślona
I upokorzona siedzę.
Wzrokiem horyzont ze statkiem mierze.
To było dawno,
I nie wróci nigdy już...
Miałeś swoją szanse,
Nie wykorzystałeś jej!cóż!?
Nikt mi nie pomoże,
Modle się z łzami w oczach do Ciebie
Boże!
Może ty coś poradzisz,
Może nowe życie stworzę!
Tamte to przeszłość która już była,
Która minęła,
I tyle moich łez uroniła...
Nieszczery uśmiech pojawił się na mej
twarzy...
A moja głowa o księciu znów marzy!
Może to ten jedyny
Może ten prawdziwy,
Może uśmiechnięty,
Może ten szczęśliwy
I znowu fala rozbiła się o brzeg
I pamiętam jak kiedyś te słowa rzekł:
„Na teraz, na zawsze będę Twój i moją
miłość schowam w wielki słój.”
Uwierzyłam,
I zawiodłam,
Swoje serce znów,
Przeprosić nie mogę bo zapóźno już...
Smutek,żal,nienawiść
Ogarnęła mnie cała!
Czy ze mną będzie jak kiedyś?
Naiwna dziewczynka,
Może nie...
Może dużo nauczyła mnie
ta prymitywna historyjka...
Nie długo trwała,
Ja zapomnę,
Serce nie...
Ono będzie zawsze pamiętać,
Tyle snów,
Tyle marzeń,
Tyle myśli...
Tylko po to aby on sobie wszystko
wymyślił?
On zapomni nie ta pierwsza nie
ostatnia...
Znaczenia nie ma: wdowa czy
nastolatka...
Dla mnie jednak ma...
Czy on czy następny...
Tyle myśli teraz niedostępnych...
Wstaję i idę...
Chce zapomnieć...
O nim,
o myślach,
Trudno...
Trzeba żyć rzeczywistością...
Doły zakopać,
Przez szczęścia łąki maszerować...
Dużo czasu przede mną...
On już nie istnieje...
Mam przyjaciół i oni mi wystarczą...
Po co mi on?
Bez niego sobie poradzę...
Już wiem na pewno,
Drugi raz już swojego serca nie
zdradzę...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.