Trzy limeryki o piłkarskich...
Raz jeden kibic spod miasta Gera,
opłacał typy u bukmachera.
Co zebrał przez dwa lata,
wpłacił na mistrza świata.
Wnet przegrał wszystko ale do zera.
Inny zaś kibic ale z Kuwejtu,
drużynom płacił w rodzaju glejtu,
by goli nie strzelali,
gdy z Arabami grali.
Posiedział potem za sianie bejtu.*
Mniej znany bokser pod Długołęką,
był raz na meczu wraz ze stryjenką.
Lecz sędzia był kiepski,
za to pięściarz łebski
i mu pokazał… zagranie ręką.
Bejt* to spolszczona pisownia angielskiego słowa bait, oznaczającego wkręcanie kogoś – wciskanie tej osobie kitu lub ściemy.
Komentarze (13)
:)
Pozdrawiam:)
Uśmiech Maciuś.
Pozdrawiam.
;)
Najbardziej mi się podobał trzeci. Pozdrawiam z
uśmiechem:))))
Fajne.
Dziękuję za uśmiech w sportowym wydaniu :)) pozdrawiam
:)
raczej na Francję Aniu
piłkę*
pierwszy bardzo aktualny na pewno stawiał na polską
połkę nożną.
Uśmiechnęły :). Pozdrawiam :)
Dobre, a bokser mnie rozłożył. :) Pozdrawiam, Macieju.
Fajne...
Pozdrawiam cieplutko Maćku:)
podpisuję się pod tym komentarzem
Wszystkie w punkt trafione. Z uśmiechem czytałam.
Pozdrawiam serdecznie:)