I
Odkręcam parującą wodę
Ponad mgłą w komnatach
Zamku na dnie oceanu.
Zaśniedziałe kryształy
Do snu układają tu
Bóstwa utrudzone i znudzone.
Na obłoku pary tańczę
I zdaje się, że to spojrzenie,
Kres zachodu tak cierpliwie ostrzony,
Jest moim jedynym ratunkiem.
I proszę bogów o noc bezsenną
Odblask śniegu na twoim policzku
O przestrzeń oddechu płytkiego.
I proszę bogów ponownie
O naiwne pytania rozmazane na ścianie
Efemeryczne szare statki na niebie
O kruche sklepienia zimnej kalkulacji
Dostając w odpowiedzi jedynie
Odludne symbole.
Na obłoku pary tańczę
Obserwując uważnie
Gwiazd samobójczy szept
Choć i to
Przerasta moje możliwości.
Komentarze (4)
Z przyjemnoscia przeczytalem
Ciagle znajduje tu cos ciekawego
pozdrawiam
Ciekawie ale i obojętnie a nie powinno tyk być. Życie
to ja i Ty, doceń je. Pozdrawiam
Ciekawie o życiu.Pozdrawiam:)
Pozdrawiam:)