Uśmiech lata
Pająk tka misternie, niby koronczarka.
Przygotował róży jedwabny kołnierzyk.
W herbacianej sukni i lekkich dodatkach,
gotowa przystąpić do rannych pacierzy.
Trawy pochylone ranek wychwalają.
Delikatny zefir mantruje w brzezinach.
Pierwszy promień wierzbę, jak panicz
zagadnął,
i długie warkocze złoty refleks wpina.
W kępach słoneczników wróblowy ambaras.
Narobiły wrzasku w kolejce po ziarna.
Jeden duży ćwiryk młodzieńców przegania,
a one, że chciwy i że stary wariat.
Lato się rozsiadło na kamiennych
schodach,
rozbzyczało wokół pszczelową kapelą.
Dobrze, że je w strofy zawekować mogłam.
Niechże się też inni wraz ze mną weselą.
Komentarze (35)
Ślicznie i metaforycznie... Pozdrawiam
pięknie ujęte odejście lata,,pozdrawiam :)
Taki wek ze wspomnieniem otworzyć zimą to balsam dla
duszy. Pięknie napisane :)
O tak, tojest dla wszystkich.
Uwielbiam Twoje przyrodnicze przekazy Madziu, to
ciepło, przenośnie i neologizm.
Pozwól, że jednego weka zachowam dla siebie na zimę
:))
Serdeczności z uśmiechem posyłam paa :))