Uwolnić się choć na chwilę....
Samotność pęta mi skrzydła,
oplata mnie cierniami,
serce.... i duszę....
kolcami boleśnie rani.
A tak bym chciała...
rozłożyć je szeroko,
pozbyć się drętwoty,
unieść się wysoko.
Brakuje mi możliwości,
strach też mnie paraliżuje,
nie mogę odbić się od ziemi,
okropny ciężar czuję.
Gorycz, cierpienia, obowiąki
to kamienie uwiązane do nóg,
to mój największy ciężar,
to mój największy wróg.
To one mnie trzymają.
Jak mam się uwolnić?
Jak wznieść?
Myśli obłędem wracają.
Znajdę w sobie siłę,
swój świat uporządkuję.
Rozsunę kłębiące się obłoki,
ciepło miłości poczuję.
Wzniosę się wtedy wysoko,
jak ptak poszybuję,
dotknę smugi tęczy,
na ziemi wyląduję.
Tu jest moje miejsce i moja rodzina,
to są moje ciche marzenia.
To wszystko .......czego pragnę,
to wszystko przy życiu mnie trzyma.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.