wbrew luminescencji
szare domy, szarzy ludzie i szara ulica,
tam chandra z depresją w kałuży usiadły.
wiatr ciąga papiery po szarych alejach,
nawet niebo, szare, serdeczne łzy leje.
wokół turpizm z marnością już znikąd
nadziei
(na ciepłe kakao, na bajki o snach).
słońca promień się przebił,
w kropli łzie roziskrzył,
rozświetlając mroki,
milionami barw.
autor
Elena Bo
Dodano: 2018-01-19 13:29:54
Ten wiersz przeczytano 2362 razy
Oddanych głosów: 52
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (93)
Tylko my ludzie możemy dać światło,
złych mroków, ciemności usunąć ten natłok.
Pozdrawiam Elena Bo i życzę twórczego weekendu.
Fajny i podoba mi się:)pozdrawiam cieplutko:)
Później Was poczytam, ja nie emerytka i w łóżku nie
leżę. Pozdrawiam :)