Wieczór
Stanąłem na obrzeżu świata, klękam jak w
świątyni
Pragnę z przyrodą wejść w przyjaźń zawiłą
Słucham pieśni sitowia w barwach jesieni
Ile bym stracił gdyby mnie tutaj nie
było
W gąszczu sitowia obraz tęczowych
płomieni
Zda się ująć to w słowach poezji barwną
tęczą
Ogarniam kraniec świata w oczach
płomienie
szuwary każdy z osobna dzwonkami
dźwięczą
Mrożę oczy ku czerwonemu słońcu w jego
promienie
Podnoszę w górę kielich w blask
wpatrzony
Stoję w wieczornej ciszy pięknym
urzeczony
Zegnam dzień, zapamiętam piękno
nieskończone
Autro: slonzok
Bolesław Zaja
Komentarze (4)
Przypomniałeś mi jak pięknie jest wieczorem nad wodą,
gdzie promienie bawią się z sitowiem...pozdrawiam:)
Bolesławie Twój wieczór i opis urzekł mnie -
pozdrawiam
Świat jest piękny, tylko czasem o tym zapominamy... Z
sympatią pozdrawiam :D
Tu czuje się zachwyt, miłość do przyrody:))