Z a g u b i o n y
Powiedz mi... co jest nicością?…
...a ja pokażę ci nasze serca...
Wytłumacz, co jest wszystkim,
...a ja wyciągnę obie ręce w górę...
lub spowitą żalem chmurę...
opuszczę do ziemi...
wskazując jedynie Krainę Wiecznych Cieni...
Zapytaj mnie, dlaczego świeci niepokorne
Słońce,
...a ja wyjaśnię Ci jak wilki wiążące
koniec z końcem....
polują na baranka...
wbiją gwóźdź rozpaczy
bo nie dożyje do poranka...
zostawiając bez opieki owcze
klacze...
Odpowiedz, czy proste pytanie
nieokreślone dla jednej
duszy...
....jest labiryntem dla drugiej
katuszy...?
Czy zwykłe słowo upada wraz z czynem?
...gdy nasza czynność spowita jest dymem...
Pierwotna myśl od przodków odległa?
W krainy życia już dawno poległa...
I my umarliśmy... dla miłości
nieskalanej...
Sokiem krwi patriociej nieraz
pokrapianej
Czy byłaś już tu wcześniej, z pozoru
odrodzenie
Hinduizm nie miarą, Chrześcijan
wskrzeszenie..
Na klęskę skazani?
Przed sądem pozwami....
Wiara i myślisz, i widzisz obrazy ukryte w
twej głowie...
Zarysy? Kontury? Jak to się zowie...?
Jak by nie było, dlaczego istnieją?
Filozof zamknięty łatwiej ma na duszy..
...gdy mu członki ...się chwieją
bo książki z cygarem zamienione
też jak nałóg wciągają...
Minuta, godzina wciąż ubolewają...
Czy tylko zwykłe słowa zapisane na papierze
spędzą sen z powiek obojętnej wierze...?
Czy tak na prawdę to warte myślenia..?
Słowa obudzone, tematy oczyszczenia...
Żaden motyw wanitacji, - niech twe brwi
pozostaną w napięciu - żadna alegoria
racji...
Nawet apostrofy do pani Śmierci szczerze
nie użyję...
Na cóż? Tylko robactwo się tam wije,
gdzie za dużo o nim mówią...
gdzie pozornie tylko krzyczą...
a w realiach piskiem milczą...
pijąc mleko krowie piersią wilczą
Niczego nie zgubiłem, nic też nie
odkryłem...
Głową w mur niesprawiedliwie ryłem....
Wystarczyło mi zapukać...
Nie pytaj gdzie...
Nie pytaj jak...
Kobieta wszystko robi na wspak...
Jednak zapytała na wskroś tylko cząstkę
istnienia...
"Kim.. jesteś... kogo ty tak kochasz..?"
Choć on nic mówi, a serce wciąż
szlocha...
On wie co, gdzie, kiedy, On ma to na
dłoni...
Kto wierzy? Goci, Szatani, czy może
Zieloni...
Wszyscy w jedno wierzą... Tak i my choć
błądzimy
Błądzić - wierzyć, żyjemy – i tak
zbłądzimy
Materia, metafizyka.. i inne wywody...
Czy zło schowane pod barkiem Szatana...?
oddaje mu jedynie....dowody
swego działania
gorszego powikłania
zarażenia świata chorobą...
bycia tylko niezgodą...
Czy Dobro atutem Jedynego
Stworzyciela...?
wyraź błędne koła marzyciela.
Ludzkie 'być albo nie być" odwieczne
pytanie...
Przebite materią, codziennym tyraniem.
Wiekuiste marzenia... o nieśmiertelności
Ambrozja... kwieciste pożądanie zwykłych
włości
Bogactwo żywota... pieniądz może panem..
Kamień filozofów... zrównany z
tytanem...
Reszta to młodość... i krew życiodajna...
-
Nie wieczna, wszak po co nam te wieczne
swary...
Wieczne męki, przyjemności.. kotary
...kłamstwa grzechu
A co potem? Co z nami śmiertelnikami?
Z nasza tarczą i zbroją pospolitego
męstwa..
Choć niektórzy walczą z wiatrakami
Ja do boju idę z mieczem...
Szpadą... obitą sławą zwycięstwa
nad Śmiercią...
nad Wojną i światowym bojem
I nie pytam...
bo odpowiedz wszak ułatwia wątpliwościom
drogę...
i oddaje beznamiętną jedyną swobodę
zamienianą na symbole...
przenikliwej wieczności
życie, między śmierć, obok pożądliwości
Dziwne nasze serca...
Już nie mogę...
Ja umieram...
i pożegnam Się z mym bogiem
Potem umrę z granitowym prawdy rogiem..
w rękach...
Myśli, czyny... słowa
Czy ty jesteś gotowa?
Jedyna odnowa.. ostatnie spojrzenie
Na to ludzkie
...bezbronne
...i zgubne istnienie...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.