***
Wielkie sny się przed nikim nie otworzą z
powiek
Trwają dalej w omamach i niezrozumieniu
Na drugiej stronie skóry wyszywając powieść
Jak na żaglu, aż zwiedzie wiatr ku
nie-istnieniu.
Zmieniają z wolna błękit w coś, co wyższe
od nas
My, kariatydy nieba niebiesko-gniecione
Gdy Bóg sto supłów-fali: chmur na swoich
wodach
Wiąże, nie chcąc o jutrze ponownie
zapomnieć
Ach, mara, rzeczywistość, nasze dwa
bieguny
Mistrzowsko rozdzielone przed złączeniem w
nie-byt
Naprężają się żyły tego świata - łuny
Aż pękną. Z ciemnej skroni, zawinięte w
kroplę
Jak z listka spadnie życie, pełnią. Pojmie
gwiazdy.
Gwiazdy są milczącymi punktami
przestrzeni
Na przekór całej reszcie przepełnionej
głosem.
Komentarze (3)
"Wielkie sny się przed nikim nie otworzą z powiek
[...] Na przekór całej reszcie przepełnionej głosem."
Pomiędzy tymi zdaniami/wersami - czyli znakomitym
pomysłem na dobry wiersz - dużo blekotu...
wiersz o wyważonej treści skojarzenie z pełnią bardzo
piękne a puenta i początek do dywagacji dalszych
Dobry wiersz
Dobry wiersz, chociaż nie nadążam chyba w pełni za
myślami autora. >+