Wino-krew
Już powoli się drzewo jakby w ogień
przebiera
To jesienny fajerwerk z gleby pnie się,
lecz huk
Ustępuje przed echem, które niczym
otwieracz
W jego korze wycina: dziuplę, ujście dla
nut
tych podziemnych, nieznanych, dopisanych na
szybko
linia dolna, dodana, przez grabarza, u
stóp
jak embriony skulone, zimnem drżą na swój
widok
a to drganie zaczyna w jęk przechodzić i
ból
Cały świat się czerwieni, swego wstydzi się
wnętrza
A ty patrzysz na niego; przez kieliszek w
nim to
Wino czerwień dopełnia; w wino świat się
przemienia
zanim w krew przerdzewieje: życiu każąc iść
stąd
Wino-krew. Ta proporcja. To istnienia
stosunek
Tam się wino przelewa, tu się leje już
krew.
Komentarze (2)
Atmosfera wciąga, ale logiki "przewodu ku przesłaniu"
nie mogę wyłapać - pomiedzy ogniskiem, muzycznością,
cmentarzem, winem i krwią. Poezja to nie tylko
dowolność semantyczna; to inna, co prawda swoista -
ale jednak koherentność!!!
Świetny tekst. Ostatnie zdanie fenomenalne. Duży
plus.