Wina jest Hieronima
Łeś,czy łoś?
Czasem jednak potrafię zaskakiwać,
W najmniej oczekiwanym momencie.
Potrafię choć trochę się przyznać,
Chociaż u Ciebie, mam pozamiatane, w
abonamencie.
W sensie takim, że...nigdy nie wiem, gdy
rzucę jakieś brednie.
Wtedy robi się zawsze niezręcznie.
Początkowo miło, a później
beznadziejnie.
Bardzo chwiejnie wyglądały nasze
zbliżenia.
Mnóstwo pragnienia, zero pomysłu, zero
zrozumienia.
Jednak chyba za dużo było w tym
zauroczenia.
Zaczynając od Twojego pragnienia, pierwszym
razem.
Egoistycznie kierowałaś się swoim
wymyślonym prawem.
Strachem było się powstrzymać,
Nawet nie zdążyłem się dopytać.
Postawiłaś sobie zadanie... pozyskać.
Później, do woli korzystać.
Skorzystać, do wyczerpania materiału.
By za bardzo nie uciekł od staromiejskiego
kanału.
Głupi i pusty, można go kąsać pomału.
Nie na długo trzeba zwiesić głowę, w
temacie tego rozdziału.
Leży to blisko banału.
Komentarze (2)
Przyznajesz rację, a mimo to potem obwiniasz... Już
nie zaskakuje aż bo jednak nic nie zrozumiałeś...
No leży.
A jak sytuacja inny obrót przybierze?
I tym wykorzystanym materiałem będziesz.