właśnie wróciłem z Piekła...
Wszystkim tym, którzy pojechali po inne życie, a los okazał się okrutny...
Nie jedź! Mówili wszyscy.
Nawet mojego kolegi babcia...
Nie jedź! To jest niepewne...
I pojechałem, by wrócić w kapciach.
Obiecywano mi siódme Niebo,
najwyższe szczyty do zdybycia...
a zobaczyłem coś innego,
o mało nie straciłem życia.
Łóżkiem mi była, ławka w parku,
a pożywieniem... polska konserwa...
i jeszcze ciężar, ten na karku...
przez cały czas działał na nerwach.
Do domu było tak daleko...
nawet nie było za co wrócić...
i czarne myśli tuż nad rzeką,
do których Diabeł chciał mnie zmusić.
Po trzech miesiącach swej niedoli,
cudem udało się... uciekłem...
A dziś ,gdy wspomnę to, wciąż boli,
że Raj okazał się moim Piekłem.
Komentarze (1)
Niebagatelne slowa. Niepewnosc potrafi byc zdradliwa