*Woda życia*
gdy na powrót dotknę stopami twardości podłoża i gdy ocknę się z letargu beznadziei, słodkością ust deklaracje złoże endorfinowym doznaniem...
rozpływam w uściskach pomruk powiek
dławiąc doznań opiłki
a wpatrując w biały cień serce zadrżało
nie wiem
gaz wciskając do dechy
stoję w bezruchu
na niestrzeżonym
życia parkingu
tajemnicą skrywaną
odbicie na szybie
zamazuję łez wycieraczkami
odjeżdżasz
pewnie zawiniłem
ściskam powieki zatrzymując czas
gdy sekundą w dotyku umieram na chwilę
ale przepływa między palcami
woda życia
Komentarze (5)
milosc na zawsze... najwazniejsza.....
Bardzo ciekawe przenośnie i te słowa zawarte...
Ślicznie.
na niestrzeżonym parkingu życia - samotny wędrowiec
wciąż szuka ukojenia, opanowany beznadzieją mimo 'gaz
do dechy' -stoi w miejscu, nie widzi i nie czuje
promyków słoneczka, lecz jednak coś głeboko ....jakieś
ciepełko...jakieś źródełko ...i nagle między
palcami 'woda życia'.
No i mamy go! Człowiek uratowany, będą z niego ludzie
autorze, Twój peel jest wśród żywych!.
piękny wiersz o zachwyceniu i obietnicy danej
postawienia śladu na ziemi i zżycie konkretne w
darze.Piękny wymowny wiersz To jest poezja Brawo!
"stoję w bezruchu
na nie strzeżonym
życia parkingu " ciekawe porównanie, wg mnie lepsze
niz "woda życia" (łzy)