Wstecz, a jednak dziś...
Znów ludzkie plecy do mnie przemawiają
Znów usta milczą, twarze się odwracają
Jedna chwila i czas do tyłu ruszył
Jeden błąd, który łez nie osuszył
Krople krwi, które na krótki czas ból w dal
uwiodły
Zawiodły...
Nie ubyło czarnych chmur
Wokół mnie powstał z nich potężny mur
A TY nie chcesz mi podać ręki
Wolisz stać z boku, udawać że nie widzisz
mej męki
Przez Twoje spojrzenie żywcem spalona
Pragnę uciec w ciemność, z dnia radości
wyrzucona....
Ludzie wola sie odwrócić niż zapytać dlaczego....
Komentarze (2)
Ten utwor miażdży pozostałe poemy
Jest spójny
Bo krótki
Pani była chyba trzeźwa albo trzeźwiała
Bije z niego potencjał nowoczesności
Odkrywa sie pani
Ale nie zna pani znaczenia ani poszczególnych polskich
slow
A juz łączenie ich
WychodZi losowy bełkot
Zwięzłej nowoczesności
Potencjał wielki a jednak marny
Sprzeczny radości strachem o przeszłe jutro
Dobrze napisałam?
głębina.