Wszystko to się stanie
Kiedyś tak będzie, że przyjdziesz do mnie
ze zwiędniętą różą bym dała jej wody.
By znów mogła ożyć, wydać kwiaty czerwone
jak krew okryta półmrokiem księżyca.
By liście mogły się rozwinąć jak zrobiły to
gdy śnieżnobiała pani odeszła w
niepamięć.
Będzie tak jak mówię.
I zapukasz do mych drzwi by mi coś
powiedzieć.
A ja już to dawno zrobiłam...
Bo samotnym być wśród wyznań to tak jak
prowadzić monolog z własnym sumieniem.
Nie ma takiego uczucia, które wyraża miłość
a zarazem nienawiść.
To tak, jakby ukłuć się różą, o którą
wcześniej dbano jak o nic innego.
Bo tyko kolce są złe...
A we mnie złe jest wszystko.
Tak samo jak dobre jest wszystko.
I to ja dostałam dar miłości opętanej
nienawiścią.
I ja umiem kochać i nienawidzić
jednocześnie.
I będzie tak jak mówię.
Pokocham kogoś, kogo nie powinnam ale chcę
kochać.
Muszę przeprowadzić kolejny monolog z
sumieniem.
Lecz w czasie tej rozmowy Ty zapukasz do
mych drzwi i usłyszę, że róża potrzebuje
wody.
Będę wiedzieć, że Twa dusza jest teraz
samotna pośród róż okrytych światłem, które
nigdy nie zamilknie...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.