Wybryk natury...
Jak tylko się urodziłem
to bardzo malutki byłem,
chudy wręcz zasuszony
w sufit obłędnie wpatrzony...
zawzięcie nogami machałem
przy tym głośno wrzeszczałem.
smoka wielkiego mi dali,
rodzice ze zgrozą szeptali
biedactwo, dziwny ten stworek
a miał być śliczny amorek...
matka chrzestna przyjechała
ręce nade mną załamała,
wzrok we mnie utkwiła
tak stała i patrzyła...
ciotki na boku chichotały,
kuzynki ze śmiechu płakały
-och jakiego ma wielkiego,
jakiego grubego
taki niespotykany, szeptali
to wybryk natury wołali...
tak było kochani tak było,
tyle lat się z tym żyło.
zobaczcie, bo nie uwierzycie
jak jego dokładnie nie obejrzycie
osądźcie sami...
stanę bokiem,
i z ukosa...
zobaczcie,
czy ktoś ma większy
niż ja,
...nos...
Komentarze (33)
Klimat nie taki smutny, skoro wiersz wywołuje uśmiech
na twarzy :)
Świetne erekcjato, prawie do końca nie wiedziałam, że
chodzi o nochala :))) Miłego dnia Sandro. +++
Smutny