Wymyślona zima
Jdę drogą zasmucona, bo ona znowu nie
nadeszła,
znowu nas nie odwiedziła i nie przyniosła
swoich prezentów,
lecz jednak nie!
Widzę lśniące, białe śnieżynki tańczące w
chmurach,
długie sople lodu mieniące się niczym
piękne kryształy,
najprzeróżniejsze mroźne kwiaty wyczarowane
na wszystkich oknach,
srebrzysty połysk śniegu w oddali,
uśmiechnięte dzieci ze swoimi sankami,
to ziomowe marzenie niech nigdy się nie
skończy,
skrzypiący śnieg pod butami i szczypiący w
twarz mróz też ma swoje uroki.
Położyć się na chwilę na białym puchu i o
niczym nie myśleć,
nawet o tym,
że leżymy na mokrych liściach,
że białe śnieżynki
są wycięte z papieru i przyklejone na
okna,
że sople lodu
to zapalone lampy,
że mróz na oknach
to zwykłe dziecięce witraże,
połysk śniegu
jest zwykłym promieniem słonecznym,
a dzieci zamiast sanek
dźwigają szkolne tornistry,
choć zima nie nadeszła, to nie ma co się
smucić,
można sobie wyobrazić, że ona tu jest,
taka wymyślona też może sprawić radość,
chociaż przez małą chwilę,
a kto wie,
może gdy będziemy cierpliwi
doczekamy się prawdziwej?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.