Wyżej - puściej
Odchodzę stąd.
Coraz dłuższa się robi
Droga powrotna.
Coraz trudniejsza
Droga odwrotu.
Czemu sprzedałam wiarę?
Sens mojego istnienia
Zaczął mijać się z prawdą.
Podążam w ciemność
Tak przez mnie
Ukochaną, mimo
Nikłego światła,
Które jest jedynie odbiciem
Kawałka jasności świata,
Który z takim powodzeniem
Udaje radość.
Ulatuję w samotność
Tkwiącą w mej duszy.
Lecę na wiotkich skrzydłach
Zbudowanych z marzeń
Połączonych nadzieją.
Nikt mi tego nie odbierze,
To moja świadoma droga
Której nikt nie przebył.
Coraz wyżej,
Coraz ciemniej, ciszej, puściej,
Smutniej. Nikogo nie ma,
Powietrze stoi nieruchomo.
Nie mogę się unieść
Wyżej ani spaść.
Marzenia zostają marzeniami,
Nadzieja uleciała wraz z duszą.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.