Zachłanność
zachłanność...
byliśmy jednym
nazywał mnie nadzieją
teraz opluta
umieram w rynsztokach
i wyrywam wspomnienia
z pamiętnika umysłu
i uciekam w miejsca obce
gdzie panuje mrok
tam spadają anioły
cisza...
biały anioł
zakończył swój bieg
opanował łzy...
opowiedział mi
jak smakuje lęk
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.