Zaczepienia brak
Chce więcej, więcej i więcej!
Nie ważne już, drożej, czy taniej.
Siej spustoszenie o moja syntetyczna
Pani.
Ty nie miewasz humorów, ty tylko ranisz.
Niszczysz powoli i skrupulatnie do
kości.
Z uśmiechem to robisz i nie znasz
litości.
W zamian dostaję choć trochę ukojenia.
Choć na chwilę świat na lepszy się
zmienia.
Dawno nie zależy mi na długowieczności.
Już dawno nie dbam o ten pościg.
Wystartowało i trwa do tej pory. Efekt
domina.
Każdego dnia o sobie przypomina.
Krzyczy do mnie i nikt inny nie słyszy.
Tylko ja słyszę, jak blisko mnie dyszy.
Ona bardzo chce się ze mną rozliczyć.
Wciskając mi w usta naczynie goryczy.
Dlaczego Ty wtedy milczysz?
Dlaczego razem z nią cierpienia mi
życzysz?
Uczucie narysowane tylko konturami.
Nic nas nie łączy, jesteśmy obcymi
osobami.
To tylko pewien rodzaj zauroczenia.
Nic nie jest prawdziwe, gdy tak szybko się
zmienia.
Kochasz i nienawidzisz po chwili.
Życie w kłamstwie, zabarwione ilością
promili.
Kocham Cię to puste słowa.
Gdy być powinnaś, brzmi głośno twoja
odmowa.
Medykamenty i wzory chemiczne przychodzą z
pomocą.
By zatracić się w sobie każda nocą.
Wypluty i pozbawiony czucia.
Unoszę się metr pod ziemią bez poczucia
Jakichkolwiek wartości.
Nie mam tu nic do zrobienia. Przyszedłem w
gości.
Komentarze (3)
Ulubiony...
tu jest tyle krzyku, że chyba na miłość zabrakło
miejsca
gorzka ta miłość.