Zamykam oczy
… przenikam ściany opuszczonych pokoi… ―
przekraczam granice czasu…
Gdzieś tu i tam, milknące echo przeżytych
chwil, ginącego głosu…
Zamykam oczy i widzę burzę twoich włosów
omiatających moją twarz…
i widzę wciąż…
Przetacza się u moich stóp lśniący nurt
szemrzącej rzeki…
Ryby opadają w głębiny srebrzystą płetwą…
Jesteś tu,
blisko…
… daleko…
Oddzielona ode mnie tysiącami minionych
dni…
Widzę ciebie w powiewającym szalu,
z rękami w kieszeniach jesiennego
płaszcza…
Opierasz się o balustradę mostu,
spoglądając w refleksy fal,
które pełgają po bladości twojej twarzy…
… poprawiasz kapelusz, stawiasz wysoko
kołnierz…
Chciałbym cię móc przytulić
i powiedzieć, że jestem,
lecz moje słowa są dla ciebie za ciche…
… przerasta je bowiem gwar przechodzących
ludzi, śmiechy rozbawionych dzieci…
Przejmujący
krzyk
― kołujących mew…
(Włodzimierz Zastawniak, 2021-10-11)
https://www.youtube.com/watch?v=jZPu0z-vZdc
Komentarze (3)
Bardzo plastyczny wiersz z poruszającym klimatem.
Pozdrawiam :)
Twoje serce tak bardzo krwawi
aż boli
serdeczności zostawiam
Słowa...one nie cichną...uwięzione i
zniewolone...krzyczą...usłyszeć je może tylko Bóg....