Zgubna namiętność
Gdy do wspólnej los schwyta nas sieci,
dzikich pieszczot posypie się grad,
będą wyć z podniecenia poeci
chłepcąc szeptów morderczy jad.
Twą skórę rozryją me szpony
kiedy w szyję Twą wpiję swe kły
żeby wyssać z Twych żył rozpalonych
niewinności tlące się skry.
By, gdy rozkosz już całą wydyszę
krwawiącymi uszami usłyszę
kupidyna szyderczy śmiech...
Śmierć przystanie nad naszym posłaniem
pewna, że się spalimy ze szczętem
w ogniu żądz przesyconych konaniem,
słonym potu zapachem i jękiem.
Lecz nim skonasz w mych gładkich
ramionach
jeszcze wzwodu sztyletem rozplączesz
wilgotnego motyla mego łona
jak morderca bez serca - sam Szatan.
A gdy rozkosz już całą wydyszę
krwawiącymi uszami usłyszę
kupidyna szyderczy śmiech
"Się kochacie - o, bracie - to pech".
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.