zmarła śmierć złamana
mistyczny świat obraca się wokół nas
tańcząc między grobami, między dniami
cholernie piękny świat kręci się
w kierunku wschodu, potem północy
przeklinając darczyńcę wzniosłości,
konstruktora roślin i atomów helu
Ty uwięziony pośród korzeni czerni
zaklinowany sączącymi się minerałami
krzyczysz do tłumów obojętnej ściółki
wołasz o zmartwychwstanie i maskę twarzy
Jednak zawirowania chwil, tradycje
zmyślone przez łudzących się
inteligentów
grodzą Ci drogę wolnego wyznania
wolnej obojętności narodowej i krzyku.
wssane do policzka słowa rodzą się,
gubią w oddechu i tracą sens
przepowiedni.
wiem to z własnego doświadczenia.
kamieniołom staje Ci przed oknem
wyglądającym na piękny świat z trawą,
kamieniołom staje się Twoim
prześladowaniem
za grzechy, nieczystość sumienia i
wibracje.
kamieniołom - brzęczące słowo dławi,
dusi, obezwładnia i przeczy samo sobie!
kamieniołom - to NIE moja powinność
to nie moja praca za bycie sobą!
wyparowywujesz wśród milimetrów
czystości
znikasz na długą wędrówkę niebios,
aż doplatasz ostatnie wikliny
i stajesz się pełonometerażowy.
wtargnięte przyczyny, zmyślone przyczyny
chcą ograniczyć moją osobowość.
wyryte w moim deszczu słowa są wielkie!
staje się spowiednikiem kropel, moknę
wróciłem wsród tłumy ściółki - obywatel
szanowany obywatel społeczeństwa!
odmieniłem się dla siebie i wytrwałem!
jestem kruchym płatkiem Boga!

taciak

Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.