Znak przemijania
Tej jedynej
Z krainy bezsilności wyrastam pniem
drzewia
Tam czarnokręgie słoje pisane krwią
ludzi
Od wewnątrz liczone dni, bruzdy broczące
Żywica ropna z ran, wysączone sumienia
Spogląda jedyne oko za mgłą przyćmione
Prawdziwie przysłonięte opaską z
próżności
Dwie ręce moje pokrywa listowie zielone
Mchem pokryte marzenia nie mogą wzlecieć
Dawno nogi wrośnięte w jałową matkę
ziemię
Nie sposób istnieć z przodków popiołów
szarych
Powietrze bez tlenu pod niebem gorejącym
Zamyka mnie w smogu ze spalonych
pragnień
Lecz mimo utęsknień wolnym nie będę
Nikt starego drzewa do sadu żywotności
Na przekór czasowi nigdy nie przesadzi
Wiatr odnowienia wyrwie mnie z korzeniem
Piękniejsze na to miejsce ktoś wkrótce
posadzi.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.