Znicz, dla Ciebie.
Znów nadszedł ten dzień, kolejny raz
odwiedzę Cię.
Wypłaczę się, powiem, że kochałam.
Że tak bardzo tęsknie, że sama sobie nie
wystarczałam,
Że mi Cię brakuje, że płaczę, że żałuje.
Wiem, że nie powinnam wtedy tak
krzyczeć.
Przesadziłam, wybiegłeś, jednak nie
wróciłeś.
Niestety krzywdę sobie zrobiłeś.
Chciałeś od tego uciec, bez
konsekwencji.
Wiem, że wszystko miało być inaczej
Że mieliśmy całe życie, wszystkie dni,
Spędzić razem, przecież przyrzekałeś mi.
I ja obiecałam, a potem fałszywą plamą
Ciebie oblałam.
Zadaje pytania, bez odpowiedzi.
Teraz, co roku w tenże dzień ogarnia mnie
poczucie winy.
Zapomniane, przypominam, stoję dziwne
miny.
Dlaczego i dlaczego, ono wciąż mnie
dręczy.
Dlaczego marzeń siła straciła moc?
Dlaczego teraz samotnie spędzam każdą
noc?
Dlaczego wtedy wyszedłeś?
Dlaczego bezmyślnie po ulicy
przeszedłeś?
Dlaczego o miłości zapomniałeś?
Dlaczego wspomnień nie posiadałeś?
Dlaczego tutaj leży twoje martwe ciało?
Dlaczego tylko tyle po Tobie zostało?
Tylko ten zimny jak lód głaz,
Grób z cementu, smutek, czas,
To wszystko, co mój drogi teraz masz,
Zapale znicz, złoże ręce i odejdę, choć
nadal mnie męczy mnie miłość wygasły
blask.
[*] [*] [*] Dla umierających za młodu...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.