Znów przesoliłem ziemniaki
Jakąż naturą jest dusza, facetem, dzieckiem
a może
kobietą smukłą
Co roztapia słońcem serca na nieboskłonie,
marzeniom
kształt nadaje
Wąska kibić, pierś powabna, nabrzmiała,
usta pełne, czerwone
malinowe
Podążam cichą drogą do moich wejrzeń, widzę
Cię, sukienka
letnia wiatrem drga
Wszystkie kolory błękitu Twojego nieba,
oblazły mnie jak
pszczoły, obsiadły miodu plaster
Dusza, obrazem jest tej którą kocham bez
pamięci, amnezję
pragnę zechcieć jutro mieć
Na chwile łzami tęsknymi za Tobą malowane,
spływa kryształek
za kryształkiem
Kim jest moja dusza, co zamieszkuje we mnie
od chwili gdy
upadł wtedy mój szal na chodnik
Pamiętasz ?
Wbijam widelec w samotny obiad na stole,
spoglądam na Twoje zdjęcie
i znów przesoliłem ziemniaki
Komentarze (5)
co tam pyry, kuchnia cała,
byle piękna przy mnie stała.
Pozdrawiam serdecznie
oooo... dobre, dobre jak nie wiem co, nawet przesolone
Smutne:-( Pozdrawiam
nie piszesz czy ona odeszła, czy nie chce już jeść z
Tobą obiadów. Wiesz,często ludzie sami sobie
zapracowują na oddalenie od siebie. Smutne to...
jeśli tak ciągle przesalasz to znaczy że pragniesz
miłości...a tak na poważnie to "wbijam widelec w
samotny obiad na stole" jest super metaforą!