ŻYCIA DOROBEK
Chciałem coś napisać, atrament mój suchy
Więc pytam się wokół jaka jest
przyczyna?
Czyż dla „znawców” życia, jużem
ślepy, głuchy?
Wiem! Me dni się kończą a wieczność
zaczyna
Wkrótce z mego życia nic nie pozostanie,
Żaden pomnik, rzeźba, rysopis, ni obraz,
Prócz szczęścia wspomnienie, i serc
pojednanie,
Opisów piękności, myśli moich dobra.
To co miałem w rękach po świecie
rozsiałem
Nikomu nie kradłem, i nie żałowałem.
W dni żałoby, tęsknoty, serca
rozśmiewałem,
By zniszczyć zaklęcia – „żaby
całowałem.”
Za podarki serca nie brałem zapłaty
–(lecz)
Łykałem niewdzięczność, ścierałem
oplucia
Z uśmiechem słuchałem plotkarzy
„cytaty”
Znałem zawiść i zazdrość i zmienne
uczucia.
Od drugich zaś miłość w me serce
spływała,
Gdym pomagał w walkach, i widział
zwycięstwa,
Gdy smutek odpływał, radość panowała,
A serca były pełne czułości i męstwa.
To w życiu dorobek, nie jakaś kolumna.
Na nic mi dyplomy, świadectwa, pomniki.
Żadna dedykacja, żadna wzmianka dumna.
Nieznośny jest mi tłumów oklask i
okrzyki.
Komentarze (4)
Smutnie piszesz-smutny ten Twój wiersz-bo czasami
życie takie gorzkie jest.Pozdrawiam
piszesz fantastycznie, aż chce się czytać, choć nie
przepadam za długimi wierszami
Ładne jest to twoje sprawozdanie z życia.
Wiersz niezwykle ciekawy, z bardzo udanym doborem
rymów. Postaram się zaglądać częściej