Z życiowej ryciny
Od siebie, a może i dla innych. Przemyślenie przeszłości, wartości życiowych i losu wielu znajomych.
Z życiowej ryciny
wąskie i kręte ścieżki wśród pól
rozrzucone
prowadziły w tajemnic leśnych uroczyska
bose stopy jak skrzydła dawały się
ponieść
do szczytu stromej góry choć nie była
blisko
dziewczynka z tej ryciny nie czuła upału
braku wody zmęczenia ani niedosytu
boski dar piękna chwili ogarniał ją całą
i rozpierało szczęście w głębi duszy
skryte
choć sieroca niedola miała ostre kolce
gorzki owoc tarniny wciskała jej w usta
uczyła się jak czytać szczęście
spływające
w pięknym szczebiocie ptaków i kałuży
lustrach
jakby dobry Bóg dla niej rozsiewał
złudzenie
po rozkwieconych łąkach złotych łanach
zboża
rozbawiony wiatr zbierał wersy z jej
imieniem
huczał - że te ostanie zrzuci na
bezdroża
napisany_01 09 2021r
Wiersz może przemawiać do niektórych osób, które zobaczą w nim znajome dzieje.
Komentarze (13)
(*)
non omnis moriar ~ Julka
Witaj po 3-letniej przerwie. Och jak wiele straciłaś,
wiele tu się działo, ale dobrze, że wróciłaś.
I oczywiście formy i jakości nie zgubiłaś.
Tylko moja droga Julko - jak chcesz się zapisać do
TWA, to się pośpiesz, bo zostały tylko trzy miejsca, a
podań - ho-ho-ho albo i więcej.
I kończąc spamowanie - jestem rada niesłychanie, że
uraczyłaś nas wszystkich tym wspaniałym wierszem, ale
to u Ciebie norma.
Bardzo ładny wiersz...
Pozdrawiam serdecznie :)
Dzieciństwo wraca wspomnieniem czytając wiersz...
Pozdrawiam z uśmiechem...
witam, bej ma to do siebie że wszyscy tu powracają
:)
piękny , równy wiersz
mi mówi że małe rzeczy Też cieszą
Obrazowo ujęty temat.
Wiersz rozbudza wyobraźnię czytelnika.
Pozdrawiam
Marek
Bardzo ładny wiersz.
Z podobaniem. Pozdrawiam serdecznie :-)
Wszystkiego najlepszego z okazji Urodzin!
podoba się. Też biegałam boso po lasach i łakach.
Kiedy byłam mała
otwierałam ramiona
pędziłam jak strzała
radością natchniona
przez łąki ukosem
bujne od zieleni
stopy moje bose
dotykały ziemi.
Czułam wiatr na twarzy
i radość istnienia
świat był pełen marzeń
wszystkich do spełnienia!
Jeszcze mam dziś w oczach
tę falę gorąca
halny wiatr we włosach
stoki pełne słońca
zapach sercu drogi
pieczonego chleba
...tylko, moje nogi
nie mogą tak biegać...
Bardzo ładne życiowe wersy " uczyła się jak czytać
szczęście spływające w pięknym szczebiocie ptaków i
kałuży lustrach", pozdrawiam ciepło.
Mnie też się podoba, i to bardzo! Świetny. Pozdrawiam
:)
bose stopy jak skrzydła dawały się ponieść
do szczytu stromej góry choć nie była blisko
piękne frazy
podoba mi się twój wiersz
Bardzo ładny wiersz, ale jeszcze jesień się nie
zaczęła, a wszyscy piszą o przemijaniu, msz"
trzeba z żywymi naprzód iść"...
Pozdrawiam serdecznie.