-= Koszmar jej dzieciństwa =-
Pamiętam, jak płakałam,
kuląc się w kłębek
strachu w kącie.
Modliłam się,
mówiłam:
jeżeli jesteście,
Aniołowie,
od złego mnie
wybrońcie!
Ojczym przyszedł
jak zwykle
pijany,
żałowałam, że on
to nie mój tatuś kochany.
Tatuś umarł,
wspomnienia
pozostały,
do serca mego
wszystkie tęsknoty
wlały.
Ojczym uderzył mnie
kiedyś w twarz,
powiedział:
za to, że się
urodziłaś, teraz masz!
Potem, choć płakałam,
krzyczałam, prosiłam,
rozebrał mnie do naga,
do maksimum podniosła się
cierpienia mego waga.
Sam też to zrobił,
sprawiał sobie przyjemność,
myślał, że serce moje ma
stałą pojemność!
A ja go znienawidziłam,
bo zaprzedał diabłu
me ciało i duszę,
i od teraz na zawsze
w sidłach strachu
i wspomnień
żyć muszę…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.