* (fryzjer ciął...)
fryzjer ciął
najpierw tak po brzegach
na granicy powietrza
i skóry
później ciął głębiej
zanurzał się
w bezdechu
zaskoczonej klientki
nie przestawał
był coraz dalej
był głęboko
tam
gdzie zaczyna się drżenie
i nie przestawał
jakby kroił fryzurę z surowych myśli
jakby nie był tylko fryzjerem
a włosy spadały na meble
i fryzjerskie narzędzia
złote niczym pożar
szmaragdowe kaskady
spieniony alabaster mieszał się
z atramentem
w wodospadach
grzywach
firan
zasłon
Niagar
jakby było ich więcej niż zwykle
jakby były nie tylko włosami
Komentarze (3)
niesamowita wizja wchodzenie w osobowość Bardzo dobry
w ekspresji Brawo! :):):)
dwa razy byłam u fryzjerki jednego dnia, że poprawiła
fryzurę. cały tydzień przeżywałam koszmar, a później z
tego usmiałam bo jednak spodoba się komuś. rożnie bywa
w życiu. pozdrawiam ciepło ;)
podoba się. ciekawy wiersz. pozdrawiam ciepło :)