*** (Jest ciemno...)
Jestem tu tylko ja, moja żyletka i to coś
co sprawia, ze tak bardzo nienawidzę
siebie.
I klęczę, ocierając krew z własnych dłoni,
modlę się do niewiadomokogo w nadzieji ,
że uda mi się COŚ uzyskać.
Cokolwiek.
Że ześle on w końcu tutaj lek na
autonienawiść , który będę mogłą kupić w
aptece tak jak aspirynę, czy tysiące innych
świństw , którymi truję się na codzień.
Uwalniając umysł, oczyszczając ciało,
wyniszczając siebie samą.
Tak jak żyletki w kiosku na rogu , czy jak
alkochol w pierwszym lepszym klubie, co
pozwala zapomnieć o tym , że nie chce
pamiętać.
I klęczę, ocierając krew z własnych dłoni,
modlę się do niewiadomokogo, aby oddał mi
mój udział w powszechnym zbawieniu.
Komentarze (4)
Nuda..............................................
Buhahaha jaki emowiersz :D uśmiałam się. I "alkohol"
pisze się przez h.
Przerażąjący ale pięknie napisanu ppisz dalej
nie wiem czy jest to taki 'w pełni' wiersz.
ale...na pewno szczere,wszystkie myśli nieźle ujęte.
plus.