*** (jeszcze w czerwcu...)
proszę mi wybaczyć wybijające się grafo
jeszcze w czerwcu
nad filiżanką najtańszej herbaty
wplatałeś wiersze w moje włosy
tłumacząc z niekłamanym wzruszeniem
że piękno mieszka w palcach aniołów
w bieli ich dłoni o zapachu róży
który czujesz zawsze
idąc za mną po schodach
dzisiaj
wrześniowe niebo wciąż pełne chmur
a pretensje burzą spokój
tak usilnie budowany przez innych ludzi
radość można udawać tylko do zachodu
słońca
później to już daremny trud
jak lekcje śpiewu gdy brak talentu
Komentarze (1)
... ten wiersz urzeka w wymowie.. ilez smutku w twoich
wieraszqch.. ale zawsze puenty powalaja... i lapia za
serce.. wrecz kluja.. nie mam slow.. po prostu
zachwyt.. i cos jeszcze wszytskie od mnie trafiaja.. a
dla poety to chyba najwazniejsze...!