*** [ Na Śląsku ]
W moim miescie poeci za dyche,
chodzą po rynku z pistoletami
krzywo sie na mnie patrzą .
Nie boję się ich,
bo miedzy nimi a mna -
szanse wyrownane
W moim miescie
golebie są obrzarte chlebem
z ludzkich rąk
i tylko jeden naprawdę bezgroszny
czlowiek
stoi w rogu i rece puste ma wyciagniete
do jego rąk
do wieczora nawet nie spadnie deszcz
i uschnie
upadnie
obok gołebia ktory zdech z przejedzenia
W Tarnowskich Górach
mezczyzni walczą -
kobiety wywolują wojny
dzieci siedzą na kraweznikach
brak ławek i koszy na śmieci
Tylko ptakom jest zbyt dobrze,
smieja sie ze
nie sa zamkniete w mazowieckich
teczkach.
W moim miescie
nietrzeba wypudrowac slonca by wyglodalo -
pieknie...
Gdy upada.
Komentarze (4)
Ciężko będzie skomentować ten wiersz - oskarżenie
jednak tych najbardziej światłych ludzi...Gospodarzy
miasta Tarnowskie Góry..Ojcowie miasta - czy Was nie
wstyd że już wie o Was wielu ludzi na całym
świecie?Nie z tej dobrej strony,ale z braku
jakiejkolwiek chęci pomocy tym którzy jej
potrzebują?Wiersz odezwa o pomoc społeczeństwa
miasta!Nie dziwi tytuł wiersza Na śląsku - nie
pierwszy to przypadek..powodzenia..
Dojrzały wiersz buntu, pokazujący nierówności,
oddający klimat ulicy ,ukazujący życie szarych ludzi,
upadek.
Swietny klimat; uwaga, krytycy: błędy tworzą tu
klimat, to mieści się w konwencji. To jest trochę tak
jak z czarnym chlebem (czarny chleb, czarna kawa
przesiąknięte itd) I szczegóły - też ten, o którym
anna pisze- i ogólny wydźwięk- super!
"nietrzeba wypudrowac slona " ( popraw) Przeczytałam
go kilka razy. jest w nim bunt obywatelki miasta za
brak równowagi między "górą" ( mazowieckie teczki) a
społeczeństwem. Przerażający obraz zdechłego
przejedzonego ptaka obok głodnego żebraka. Poruszyła
mnie ta secna.