.... na sznurku
Obity życiem, gdzieś w uliczce ślepej
piaskiem apatii zasypane oczy
ostatnim zrywem nadziei zmęczonej
trochę bez wiary i ufności skoczył.
I już pofrunął, skrzydła swe rozpostarł
i objął nimi pragnień horyzonty,
a droga stała czysta, jasna, prosta
i już pogodne prądy go poniosły.
I gdy uwierzył w dłoń pomocną losu
i że przepędził z nieba swego chmury,
poczuł okrutny smak ślepego ciosu
i poczuł krótkie egoizmu sznury.
I padł spętany, złością poraniony,
utknął w bezsensu i absurdu lesie,
kajdany dźwigać ma zamiast korony
i czekać,
..............co łaskawy czas
przyniesie.
17.11.2006
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.