Nie ma bohaterów
Zakopałeś wspomnienia z Placu,
utopiłeś je na tamie,
zostawiłeś je na trzepaku pod blokiem,
pozwoliłeś żeby zmiażdżył je,
jadący na Kaliską pociąg.
Zburzyłeś mur co łączył.
Zbudowałeś mur co dzieli.
Zerwałeś rysunki ze ścian.
Twe dziecinne blizny się wytarły.
Odkopuje wspomnienia z Placu
Ratuje je tonące na tamie.
Zbieram je spod trzepaka.
Ratuje przed nadjeżdżającym pociągiem.
Buduję mur co łączy.
Burzę mur co dzieli.
Przyklejam wiersze na ścianę.
Me dziecinne blizny są nadal wyraźne.
Nie ma bohaterów powiedziałeś...
nie ma ich...dawno już umarli.
Tak jak umarli inni co ciebie
zapomnieli.
Tak jak umarli ci co ciebie rozumieć
przestali.
Ich grób tylko pozostał.
i trumna z ich ciałami, 2 metry pod
ziemią
zakopani żywcem...
Zmienił się świat, zmieniłeś się ty,
to już nie te czasy kiedy
wspólnie wklejaliśmy do albumu naklejki…
Czas tamten minął bezpowrotnie.
Zmieniłeś się, dorosłeś, otworzyłeś
oczy.
To był szok...
Nie pierwszy i ostatnia twoim życiu…
A obraz twych szarych oczu widoczny
jest już tylko w albumie.
Wywiad na kasecie już dawno nieaktualny.
choć nie do końca,
twój szkielet rozumu i serca pozostał
nienaruszony,
to tylko z róży opadły płatki.
Zapytasz mnie pewnie.
-Zostały tylko kolce?
-Tak, lecz nie na zawsze.
Wyrosną nowe
Piękniejsze, czerwone bardziej niż krew,
co w tobie płynie...
Nie wiem jak z Tobą rozmawiać
przyjacielu,
tak długo nie patrzyłem w twoje oczy
tak długo nie ściskałem twojej dłoni.
Brakuje tego.
(Nie jesteśmy na bieżąco).
Dlatego inna rozmowa...
ta przez linię ponad oceanem…
a inna co drugi dzień pod kioskiem,
na metalowym szlaku.
Dopiero tam poznałem cię naprawdę.
Twoje oblicze, twe ja odgadłem.
Lecz ja niewiele w zamian Ci dałem.
Wierz mi nie jestem ideałem.
Tak samo jak ty nigdy nie będę święty…
(i nie chcę nim być, to moje prawo).
Tak jak ty, ja sam jeszcze swej duszy nie
poznałem…
Noszę w sobie tajemnicę - sam dla siebie
jestem zagadką.
Otwieram swe serce, czasami też
wegetuję...
Nie znam miłości (bez której żyć się nie
da), uczę się jej dopiero...
Patrząc wstecz dużo mi umknęło...
Wiele szans zmarnowałem, wielu rzeczy nie
potrafiłem dostrzec...
Otwieram swe serce na innych,
tych bliskich i dopiero poznanych.
Porzucam nieśmiałość, burzę tę ścianę
płaczu -
dzieło murarza, dziecka kilkuletniego,
któremu
nikt nie pokazał drogi i którą to drogą
samo dziecko iść nie chciało...
Tak sam sobie jestem winny, przyznaję
się
poddałem się bez walki.
Teraz pokutuję za to, odpowiedzialności nie
uniknę...
lecz nie jest powód do szram na
nadgarstku.
Choć czasami mam chwilę gdy o nich
marzę.
By ktoś je zauważył, zwrócił uwagę,
zapytał - dlaczego?
lub po prostu uderzył w twarz
i powiedział -"Głupi jesteś..?
Mam obawy przed spotkaniem się z Tobą.
Tak naprawdę nie wiem co się stanie,
gdy ponownie spojrzę w twoje oczy.
Co zobaczę a co ty zobaczysz w moich…
Nie będę udawał kogoś kim nie jestem
Nie wiem czy poznasz moją twarz.
Czy poznasz moją duszę?
Czy to ta sama, inna, prawdziwa,
fałszywa?
Ty też masz na pewno obawy,
czy nasza przyjaźń wytrzyma próbę czasu?
(a mapy przyjaźni jeszcze nikt nie
stworzył).
Czy będą nas łączyć muzyka, papieros i
wspomnienia,
i nic poza tym...
Czy przeczytamy swe książki na nowo?
Czy samo słowo przyjaźń z którym na ustach
się pożegnaliśmy.
będzie święte czy zakopane?
Mam nadzieję, że się tak nie stanie.
Wolę nie mieć przyjaciół niż mieć w sercu
zakłamanie.
Być sztuczny, narzucać się komuś,
wchodzić w drogę, tego nie chcę,
powiem jak Grzesiuk - ja wysiadam…
Dobrze wiesz chyba że jesteś moim
autorytetem
i że twoje słowo dużo dla mnie znaczy.
Każda rada, pocieszenie wszystko co
dajesz
z siebie najlepszego.
Wiem jednak też że nie jesteś idealny i
popełniasz błędy,
lecz mimo wszystko szanuję Cię bardzo.
Nie wiem czy wiesz czy się domyślasz...
nie mówiłem Ci nigdy tego...
Byłeś dla mnie jak ojciec, którego w
zasadzie nie miałem,
i choć jestem starszy od Ciebie.
Zawsze będę dla Ciebie Młodym.
Chciałbym kiedyś jednak żebym to ja był ci
podporą ,
pocieszeniem słowem i czynem pomocny.
Nie będę Ci nic obiecywał
może nasza przyjaźń przetrwa
a może nie to będzie zależało od nas
samych
czy do niej dorośliśmy czy nie...
Komentarze (1)
Ciekawy wiersz, może tak jest, że nie ma bohaterów ,
ale jesteśmy my