* (obrosłam drzewami...)
obrosłam drzewami
przekłuły moje nogi i ręce
wplotły się gałęziami w twarz
rozczapierzyły w białkach
na policzkach, skroniach,
wokół ust
rozpulchniły skórę łydek
korzeniami, które chciwie piją ze mnie
piją ze mnie
krew
rosnącymi nieustannie końcówkami
obrysowują mnie
precyzyjnie
wyostrzają
rozgałęziają siebie
zajęły nawet niewygodną i jałową
powierzchnię dłoni
coraz mniej jestem widoczna
pośród nich
wgałęziają się
we mnie
za mało im, ciągle mało
piją
żłobią
mężnieją
Komentarze (1)
bardzo ciekawy, wracam do niego ciągle. :)) pozdrawiam