Odtąd nie będziesz już sam
Szedł człowiek ścieżką powoli
nie wiedział dokąd ma iść
zatapiał się w swojej niedoli
a nad nim pochylał się krzyż
Dlaczego o Panie dlaczego
dlaczego musiało tak być
że tyle spotkało mnie złego
nie chciałem dłużej tak żyć
Musiałem dźwigać to brzemię
co tyle zadało mi ran
i chciałem odpocząć na chwilę
i uciec od pustych już ścian
Starcem się stałem za młodu
mój żagiel połamał już wiatr
te kwiaty dziś pachną od spodu
w mogile zamknął się świat
Nie wrócisz mi żony ni syna
bo stamtąd nie wraca już nikt
zgryzota w me serce się wrzyna
wciąż słyszę lament i krzyk
Wiem że ci trudno człowiecze
do Swoich przytulę cię ran
nie będziesz samotny na świecie
wypełnię tę pustkę wśród ścian
Komentarze (16)
Trudno pocieszyć kogoś po takim dramacie.