*** (Słyszę w sobie...)
Słyszę w sobie tętent koni,
W uszach świszcze coś i dzwoni.
Serce bije jak u byka...
We łbie dziwna gra muzyka.
Czy to koniec?- myślę sobie;
No a kiedy resztę zrobię-
Co na później odłożyłem?
W Paryżu...jeszcze nie byłem!
W płucach dusi, pot na czole
Coś majaczę i biadolę
Na głowie jeżą się włosy
Już się widzę-nagi, bosy...;
U Piotrowych odrzwi raju...
(A gdy tam remanent mają?)
I odeślą mnie do czyśćca...
A jam przecież był artysta...?
Żonka krzyczy:- przyjechali!
Ktoś do drzwi z łoskotem wali!
Byłem jak bezbronne dziecię,
Pomyślałem; żegnaj świecie!
Wbiega syn, pyta o kasę.
Zrywam z wyrka się tymczasem
By zobaczyć, kto tak broi?
Przed oknem śmieciarka stoi.
Wziąłem prysznic i do dzieła.
Mówię: grypa już minęła...
I tak wierszyk ów spłodziłem
Na nowo się narodziłem...
Tak to- nie dałem się grypie.
Zbyt wcześnie myśleć o stypie!
To nie dla mnie taka pora!?
(Żonko: usmaż mi kaczora...)
Gdy wypełnię swe zadania...
Odejść mogę bez gadania
Tylko nie wiem (czy na Górze...)
Zechcą..., kiedy kwitną róże...?
2007-11-22
Komentarze (2)
Zauważam, że niejak maja też tu błądziła. Mnie się
twoje wiersze podobają.
Jan jak zwykle figle miewa... żarty sobie z nas
wystroił... do bram puka we śnie nieba...i aniołów się
nie boi... a tymczasem smieciareczka...prace swą
odstawia zwykłą... aj, chorutka ma owieczka....ot,
grypeczkę miała zwykłą.....śWIETNA RYMOWANECZKA,
USMIAłAM SIę JAK ZWYKLE PRZY TWYCH SLOWACH...