... w ukryciu ...
Miłosne spotkanie to obłęd ciał naszych,
płonąca kraina, w której żywioł straszy,
i szuka wciąż ujścia w dłoniach,
spojrzeniu,
wybucha jak wulkan w swym nienasyceniu.
Porywa swym żarem i spala jak płomień,
w jedność łączy dusze przeznaczone
sobie,
i drogą rozkoszy do raju zawiedzie,
abyśmy tak wzajem nasycili siebie.
Byśmy nowe mapy na ciałach tworzyli
i wszelkie marzenia o sobie ziścili,
błądząc tak palcami odkrywamy dusze
by móc brać i dawać na tej drodze
wzruszeń.
Bo miłość obłędem zniewala i płonie
gdy czuje na sobie delikatne dłonie,
gdy nam w oczy patrzy, siebie daje w
darze,
dwóch serc obłąkanie, tylko o tym marzę.
Komentarze (5)
Wiersz nieźle zrymowany, w miare trzyma rytm no i
porusza temat zawsze aktualny, zgadzam się z semi,
ostatnia zwrotka jest super.Gratuluję pomysłu i
wykonania.
Ostatnia zwrotka bardzo do mnie przemawia.Piekny
wiersz.
"Dwóch serc obłakanie" - podoba mi się to okrelenie
.Ogólnie wiersz czyta się lekko i bardzo płynnie,poza
tym pozbawiony jest patetyczności ,która tak często
przeważa w takiego typu wierszach.
Piekny wiersz, wszyscy tak marzymy, tylko nie wszyscy
mozemy to tak pieknie opisac.
wiersz bardzo ladny ,podoba mi sie -"Porywa swym żarem
i spala jak płomień"-milosc dwoch cial,dla mnie to jak
erotyk ,ladny erotyk:))