12 za 03:56
Modlę się co dzień za twój grzech
Przekleństwami zakarmiam nasze Dzieci
Na śmierć.
Uratuj je lepiej. Obudź to, co martwe Od
zawsze.
Skórzane ślady ignorancji gwałtów
Te co kocham najboleśniej koronują Cię mym
zbawcą
I katem
Bez świadków
Stań albo stałaś się rzeką ludzkich
Banalnych zaklęć
Niewyczytanych słów zszywanych ust
Zabij czego nie możesz ocalić aby Mogło
żyć
Gdzieś tam byle kalecząc twój umysł
Sprzedaj każdy cień, zagub ostatnie
Brudne
Marzenia, nazywane wspólnymi
Aby podarować sobie i mi
Niewidzialny blask uwolnienia
Pozwól chociaż znależć mi
Namiastkę życia pośród miejsc Odległych
Tobie
I wybacz jeśli zgubię do nich drogę
Bo nie wiem juz co mogę
I jak
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.