13.XII.1981
Nim przyjdzie świt
Zanim pogasną światła
Ktoś przyjdzie tu
Ktoś opowie nam bajkę
Był taki czas kiedy nie było lekko
Ofiara kat taka była codzienność
Nasz mały świat
Krążył w drugim obiegu
Z ekranu ktoś
Mówił nam, że tak trzeba
Siedzimy tu nad kieliszkiem wódki
Knujemy spisek rewolucji
Skąd wiedzieć mógł
Że mieszkamy pod siódmym
Zmarznięty bruk
Wzięli nas po południu
Było nas trzech
Tamtych przyszło dwunastu
Kończył się dzień
Ja nie mogłem zasnąć
Mur naszych cel
Dostatecznie był gruby
Aby Dźwięków jęk
Nie zdradził metody
Siła perswazji
Czasem tydzień o głodzie
By złamać opór
By zdradzić kolegów
Krew naszych ran
Umywaliśmy w śniegu
Na spacerniaku
Ubywało współwięźniów
Pałowanie katów
Nie dawało efektów
Kończył się dzień
Ja znów nie mogłem zasnąć
Rewolucja dokonała się
Kilka lat później
Bezkrwawy przewrót
Otworzył nową kartę
Historia oceni
Nasze działania
Czy ta wytrwałość coś była warta
Cela więzienna już nie pamięta
W kolejną rocznicę
Grudniowych wydarzeń
Światło zabłysło
Pod pomnikiem wspomnień
Kończył się dzień
Ja wciąż nie mogłem zasnąć
Komentarze (5)
Wiersz boli, bo tamte czasy były bardzo trudne. Byłam
maturzystką.
Ja trochę porapowałam. Tekst dobry do zaśpiewania.
wiersz doskonale oddaje nastroje tamtych czasów.
cii_sza ma trochę racji. Ciekawe, jak Ola domyśliła
się, że to o stanie wojennym, pozwolę sobie
zażartować...
było nas trzech
tamtych przyszło dwunastu
Kończył się dzień
ja wciąż nie mogłem zasnąć
To mi sie podoba najbardziej:)
i gdyby był mój, wyeliminowałabym nieco treści.
Tak, to był ciężki czas...
Chyba masz na myśli Stan Wojenny.
Pozdrawiam